niedziela, 12 kwietnia 2015

cztery; czasami brak sił.

Muzyka wydobywająca się z radia zagłuszona była przez łomot, który dobiegał z sąsiedniego mieszkania, lecz o dziwo mi to nie przeszkadzało. Obojętnie wpatrywałam się w blat kuchenny, sącząc drugą już lampkę wina i myśląc o zachowaniu skoczka. Na każdym kroku pokazywał mi, że mnie nienawidzi, że nie mam nawet co liczyć na chwilę zwykłej rozmowy, a mnie ciągnęło do niego, jak ćmę do światła. Chciałam dowiedzieć się wszystkiego, co go nurtuje. Tylko po co? Po to by zaspokoić swoją ciekawość, która czasami przechodziła wszelkie możliwe normy? Mechanizm mojej osoby był bardziej skomplikowany niż menu weselne u jakiejś Grubej Ryby.
Nagle rozdzwonił się mój telefon. Zerknęłam ukradkiem na ekran, na którym wyświetliło się JURIJ DZWONI, ale nie miałam ochoty na pogaduszki. Wyciszyłam dźwięk, by nie irytować się jeszcze bardziej i sięgnęłam po butelkę. Nalałam trochę do kieliszka i upiłam. Wciąż w głowie siedział mały głosik, który odzywał się w niepotrzebnych momentach i dobijał jeszcze bardziej. Tym razem wypominał mi, że przez głupotę nie posłuchałam brata. Przecież mogłam zostać i siedzieć na tyłku w Austrii, a pracę załatwiłby mi Thomas, ale nie - mi się Słowenii zachciało. Poniekąd była to prawda. Bolesna, ale prawdziwa prawda.
Minęło kilkanaście minut, gdy telefon znów zaświecił, ale tym razem była to wiadomość od Thomasa, a tego zignorować nie mogłam. Przesunęłam palcem po ekranie i weszłam w esemesa, w którym kazał mi wejść na Skype. Z niechęcią wstałam od stołu, by udać się po mojego laptopa, który stał kilka metrów dalej. W drodze powrotnej włączyłam urządzenie, zalogowałam się na Skype i czekałam na połączenie od brata, które nastąpiło trzydzieści sekund później.
- Powinienem cię opieprzyć za to, że się nie odzywasz. - przywitał mnie swoim zdenerwowanym wyrazem twarzy, a ja westchnęłam. - Marnie wyglądasz. Dzieje się coś? - wyraz twarzy uległ zmianie na troskę i martwienie się.
- Przemęczona jestem. - odparłam, podpierając policzek dłonią. - Przepraszam, ale nie miałam czasu na dzwonienie. Za kilka dni będzie jakiś tydzień luzu, więc może nawet wpadnę do Austrii. - dodałam.
- Julka, ale naprawdę nic się nie dzieje? - zapytał. Pokręciłam głową. Bo tylko to mogłam zrobić. Przecież nie powiem mu o tym, że ciekawi mnie życie prywatne i problemy Prevca, a on sam ma mnie w dalekim poważaniu. - Lily za tobą tęskni. Pyta kiedy przyjedziesz. Zresztą nie tylko ona, bo Gregor też chciałby wiedzieć. - zaśmiał się. - Nadal nie może ci wybaczyć wyjazdu.
- Też za nią tęsknie. - uśmiechnęłam się na wspomnienie o dziewczynce. - Jest u ciebie, czy...
- Kristina przyjechała po nią dziś rano, choć umawialiśmy się na jutro. - posmutniał. - Nadal obie są na mnie cięte, już sam nie wiem co robić.
- Porozmawiać szczerze z jedną i z drugą, mówiłam ci to nie raz, Tommi. - powiedziałam. - A jeśli nie chcą z tobą rozmawiać to trudno, daj sobie spokój i pokaż, że ci nie zależy. Wtedy przejrzą na oczy, bo zobaczą, że dałeś sobie siana. - uśmiechnęłam się do smutnego brata, który wyglądał chyba gorzej ode mnie.
- Pani złota rada, a chłopaka nie ma. Ironia losu. - zaśmiał się.
- Pani złota rada nie szuka chłopaka.
- I żaden Słoweniec cię nie podrywał? Nie uwierzę ci w to, bo jesteś moją siostrą, a siostra Thomasa Morgensterna musi mieć branie ze względu na brata!
- Za dużo czasu z Gregorem. - stwierdziłam. - Swoją drogą, nie obchodzą mnie jego uczucia. Dobrze to wiesz.
- A może to właśnie ten jedyny?
- Thomas, przestań pieprzyć głupoty. Gregor ma swoją Sandrę, więc niech się trzyma.
- Przecież ja tylko żartuję. - zastrzegł.
- Nie śmieszy mnie to.
Westchnął, choć widziałam, że miał ochotę dodać coś jeszcze. Na siłę chciał znaleźć swojemu przyjacielowi nową dziewczynę, bo nie znosił Sandry. Tylko że Sandra nie była jego dziewczyną, a Schlieriego, który był niewyżyty i wciąż siedziało w nim dziecko.
- No to opowiadaj; co tam więcej słychać... - powiedział Thomas.

****

- Chwila, moment. - przetarłam twarz dłonią, by choć trochę się rozbudzić i przekręcając klucz w zamku zerknęłam na stojący nieopodal zegarek, który wskazywał kwadrans po północy. Zostałam staranowana we własnych drzwiach, gdy do środka wparował zdenerwowany Prevc. Jego oczy miotały pioruny, a on cały się trząsł. - Nie pomyliłeś adresów? - zapytałam, zamykając za nim drzwi. Wybełkotał coś niezrozumiałego i usiadł na krześle. Schował twarz w dłonie, a po chwili dało się słyszeć cichy szloch. - Peter? 
- Wszystko jest takie.. bezsensowne. - powiedział. - Mam dość.. 
- Co się dzieje? 
Spojrzał na mnie załzawionymi oczyma, a moje serce fiknęło koziołka. Był chamem, był wredny, nienawidził mnie, ale nie mogłam patrzeć, jak płacze. 
- Przytul mnie.. Proszę.. - wyszeptał. 
Niepewnie objęłam go rękoma, a ten wtulił się w mój brzuch i cicho łkał. Biłam się z myślami czy aby na pewno dobrze robię pozwalając mu płakać we własne ubrania, ale nie mogłam zostawić go w takim stanie. 
Chciałam właśnie coś powiedzieć, ale ubiegł mnie tym, że momentalnie wstał i złapał mnie za ręce, a następnie połączył nasze usta w jedność.. 

Od autorki:
Masakra. Gniot. Bezsens. 
Kompletny brak weny na ten rozdział. Kilkakrotnie pisany i usuwany..
 Jedyne co mi pozostaje to przeprosić Was za to coś powyżej..
Buźka ;*

16 komentarzy:

  1. Jaki gniot? Uwielbiam takie pokomplikowane sprawy :D Przecież sytuacja w jakiej znalazł się Peter jest tak ciekawa i tajemnicza, że aż chce się czytać dalej. Nic tu nie jest oczywiste a tym samym jakieś banalne. Ja tu zostaję do końca, może zyskam sympatię do tego skoczka. Bo jako bohater w Twoim opowiadaniu już mnie zdobył. Pozdrawiam serdecznie i pisz dalej:);*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku, aż mi się micha zaczęła cieszyć, gdy czytałam Twój komentarz. Dziękuję za te wszystkie miłe słowa <3

      Usuń
  2. Jaki gniot, jaki gniot ? Ty chyba w życiu gniota nie czytałaś :P
    Podoba mi się relacja Julii i Thomasa - takie prawdziwe, kochające się rodzeństwo, które czasem sobie lekko dogryzie, czasem da dobrą radę. Swoją drogą bardzo mnie ciekawi kto oprócz Kristiny jest na Morgensterna cięty.
    Prevc to dla mnie jedna wielka zagadka. Bo niby się wkurza na Julię, a potem przychodzi się do niej wypłakać. Żeby tylko wypłakać ! On się przyszedł do niej dobierać ! :D Coś mi się wydaje, że to zainteresowanie Julki to nie wynika z samej ciekawości, ale poczekamy zobaczymy.
    W ogóle dlaczego Peter zostawił Cene w tym wariatkowie samego !? Jestem wysoce oburzona jego postawą. Na amory mu się wzięło i młodego opuścił, bezduszny.
    Pozdrawiam i życzę oczywiście dużo weny :*
    P.S. Swoją drogą jest to pierwsze opowiadanie z Peterem Prevcem w roli głównej, które czytam. Bo za gościem nie specjalnie przepadam (choć zdarzyło mi się o nim napisać jednopart >,< [kto to zrozumie...]). Jednak twoje opowiadanie sprawia, że nawet on mi jakoś mocno nie nie odpowiada.
    P.S.2. Wybacz nieskładność tego komentarza -,-'

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W następnym rozdziale ( do którego już się powoli nastawiać zaczynam) kilka wątków się wyjaśni, więc spokojnie - bez oburzeń! :D
      Dziękuję za wszystkie miłe słowa <3

      Usuń
  3. Jaka maskara ? Jaki gniot?
    Ten rozdział jest cudowny!
    A końcówka... Brak słów po prostu!
    Czekam na kolejny i życzę dużo weny.
    Pozdrawiam. ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Moja pierwsza reakcja: "Co to ma być?!" Nie chodzi mi o rozdział a o zachowanie Prevca. Nie ogarniam chłopaka... Jutro (w odniesieniu do opowiadanka) Peter będzie ignorował Julkę, jakby nic się nie stało... Serio. On musi szczerze z Morgensternówną pogadać, bo tak być nie może. Ona go opatrzy, pogada, przytuli, może i nawet 'zaopiekuje'... Niech się tylko z rodzeństwem do niej (lub gdziekolwiek indziej) wprowadzi...
    Jest genialnie i NIE jest to żaden gniot ;) Czekam na szybszy następny ;*
    Weny!! :))

    Ps.: Zapraszam do siebie na nowy rozdział :>
    tylko-na-ciebie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Co wy wszyscy z tymi gniotami?! Trochę więcej wiary w siebie! To nie gniot, to super rozdział! Tak jak każdy inny na tym blogu 😉 Czekam na następny rozdział 😄 zdrowia i weny 😊

    OdpowiedzUsuń
  6. Dla ciebie to : masakra, gniot, bezsens, a dla mnie ten rozdział jest świetny. Uwierz w siebie, bo masz talent :)
    Zachowanie Petera wciąż mnie zaskakuje. Mam wrażenie, że chce uchronić cały świat, chociaż i tak nie da rady. Końcówka troszeczkę mnie cieszy, ale zarazem smuci, bo chłopak już nie daje rady okłamywać siebie, że jest dobrze. Przeczuwam, że na pocałunku się nie skończy, ale chyba w następnym rozdziale, będzie unikał Julii.
    Czekam na następny i weny życzę :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. To nie jest gniot!! Tylko super rozdział. Peter nagle zmienił swoje nastawienie do Julki, może w końcu pokaże się z lepszej strony, a nie jak taki buc. Końcówka najlepsza,
    Zapraszam do siebie: http://little-prince-skijumping.blogspot.com/

    Pozdrawiam i weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  8. To nie jest gniot!! Tylko super rozdział. Peter nagle zmienił swoje nastawienie do Julki, może w końcu pokaże się z lepszej strony, a nie jak taki buc. Końcówka najlepsza,
    Zapraszam do siebie: http://little-prince-skijumping.blogspot.com/

    Pozdrawiam i weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Jaki gniot?! Jaki gniot?! Ja tu żadnego nie widzę. Rozdział fantastyczny jak zawsze z resztą. Zazdroszczę Julce takiego brata <3 Peter? I to na dodatek płaczący? Jestem ciekawa co my się dzieje. A raczej co z nim się dzieje. Pocałunek?? Żeby tylko nikt tego potem nie żałował Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Kochana, jaki gniot? Więcej wiary w siebie, bo piszesz genialnie ^^
    Peter... Człowiek zagadka. Jak dla mnie, to całego jego zachowanie jest co najmniej podejrzane. Jakoś go nie rozumiem. I ta nagła zmiana nastawienia do Julii... Jestem ciekawa, jakie niespodzianki jeszcze dla nas szykujesz :)
    Buziaki i głowa do góry :**

    OdpowiedzUsuń
  11. Jaki gniot? Ten rozdział był mega *-*
    Jestem strasznie ciekawa co bd dalej ;))
    Nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału <3
    Weny życzę ;**

    OdpowiedzUsuń
  12. OJEJKUJEJKUJEJKU! *__*

    Pocałowali się taaaak! Czyżby Peter w końcu odkrył Amerykę, że ona mu nie chce zaszkodzić, a pomóc? Ale skoro odwiedził ją o tak późnej porze, to pewnie miał powód. Czyżby rodzice znowu wypili?
    Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  13. kocham to opowiadani kiedy będzie 5 rozdział pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń