poniedziałek, 6 kwietnia 2015

trzy; niezrozumiałe niezrozumiałości.

Trzymał koszulkę w dłoniach, wzrokiem błądził po wszystkich przedmiotach znajdujących się w sali, a mojego spojrzenia unikał niczym ognia. A ja wpatrywałam się w  jego posiniaczone ciało, które wzbudzało w moich myślach same dziwne wizje. Pierwsza myśl jaka przyszła mi wtedy do głowy to to, że wdał się w jakąś bójkę. Jednak potem zwątpiłam, bo nie wyglądał na chłopaka, który wdaje się w bijatyki.
- Zajmij się w końcu tym barkiem i się tak nie gap. - warknął. - Nie jestem pieprzonym eksponatem do podziwiania.
- Peter, co ci się stało? - zapytałam.
- Powiedziałem ci; zajmij się barkiem.
- Muszę wiedzieć dlaczego twoje ciało wygląda...
- Nic nie musisz, rozumiesz? - chłopak cisnął we mnie najbardziej morderczym spojrzeniem na jakie tylko było go stać i założył koszulkę. - Mnie nie obchodzi co jadłaś wczoraj na kolacje, więc ciebie niech nie obchodzi dlaczego chodzę z siniakami na ciele. - wstał, po czym skierował się w stronę drzwi. Rzuciłam się jak skończona idiotka w tamtą stronę i pociągnęłam go za nadgarstek. Syknął. Czy mam aż taki mocny ścisk, czy wbiłam w jego delikatną skórę paznokcie?
- Jeśli mi nie powiesz, to będę zmuszona zgłosić to trenerowi. - rzekłam. Uśmiechnął się ironicznie, kiwając głową.
- Lubię ostry seks. - powiedział. - Fetysz na bicze, kajdanki, przemoc w łóżku. Szczęśliwa? No to żegnam. - nim zdążyłam odpowiedzieć jego już nie było. Wyszedł. Tak po prostu wyszedł i zostawił mnie w kompletnym szoku. Z tym chłopakiem coś było nie tak i ja to czułam, ale nie wiedziałam co. Dlatego szybko zrzuciłam z siebie niewygodny fartuszek, po czym opuściwszy salę zamknęłam ją na klucz i wyszłam z budynku.

***

Miałem wrażenie, że ktoś szedł za mną całą drogę do domu, więc kiedy miałem zamiar do niego wejść to rozejrzałem się po posiadłości, ale nikogo nie dostrzegłem. Zaczynałem wariować na punkcie własnego cienia. W mieszkaniu panowała cisza. Cisza, która kłuła mnie w uszy, bo cisza lubi być zdradliwa. Nie myliłem się, że zaraz coś mnie zaskoczy, bo z głębi usłyszałem dźwięk tłuczonego szkła. Potem ciche przepraszam wypowiedziane przez mojego brata i krzyk matki. Znów piła, znów będzie wyżywać się na nim za nic. Nienawidziłem jej za to. Nienawidziłem siebie za to, ale cóż ja mogłem zrobić? W sumie to mogłem, ale...
- Jesteś bękartem, którego nie powinnam była urodzić! - krzyknęła zataczając kółko, a w jej dłoni tlił się papieros. Ruskie świństwo, bo tylko na takie było ją stać. - Przynieś mi wódkę albo stąd spieprzaj!
- Nie krzycz na niego. - zmierzyłem ją wzrokiem, po czym podszedłem do brata, któremu stróżką skapywała z ręki krew. Nie wyglądało to dobrze. - Zaraz ci to opatrzę. - cicho się do niego zwróciłem.
- Peter! - uśmiechnęła się i chwiejnym krokiem ruszyła w moją stronę. - Pożycz mamusi pieniążków.
- Nie dam ci ani grosza, mowy nie ma. - odparłem.
- Urodziłam cię, a ty nie chcesz mi dać funduszy na przeżycie? - w jednej chwili z jej twarzy zszedł pijacki uśmieszek, a pojawiła się złość. Amok. Kompletny szok, którym przerażała nie tylko mojego brata, ale i samego mnie. W stanie upojenia alkoholowego była niebezpieczna, straszna.
- Mam dać ci pieniądze, które przepuścisz na tanie fajki i wino? - parsknąłem.
Poczułem pieczenie na policzku. Znów mnie uderzyła, ale nie było to dla mnie nowością. Potarłem bolące miejsce, ale zastygłem w bezruchu, kiedy usłyszałem głos swojego ojca. Dobiegał z salonu i bardziej przypominał bełkot - tak bywa, gdy wraca się do domu po tygodniu libacji z kolegami.
- Synek przyszedł. - wybełkotał zmierzając w naszą stronę. - Tęskniłeś za tatusiem? Oooo, Cene! - zawył na widok chłopaka, kiedy ten wychylił się zza mojego ramienia. - Znowu ci się coś stało? - zapytał, widząc, jak przykłada sobie do ręki chusteczkę. - Widzisz jakiego niezdarę urodziłaś?! - wrzasnął na matkę. - Nic tylko problemy z nim są. - pokręcił głową. Podszedł do szafki, z której wyleciały puste butelki po wódce. Szukał jakiejś nowej, pełnej. W naszym domu jednak nie było pełnych, gdyż matka opróżniała je w szaleńczym tempie. - Gdzie jest wódka?! - krzyk rozniósł się po całym domu. - Gdzie jest, do cholery!
- Nie ma. - Cene przekręcił oczyma, po czym oddalił się ode mnie, by wymienić chustkę na nową. Gdyby stał na miejscu, gdyby się nie odzywał.. Nie musiałbym wtedy patrzeć, jak ojciec łapie go za nadgarstki, wykręca je i z cholerną siłą popycha go na ziemię. Matka siedziała na krześle, a raczej przysypiała. Nie obchodziło ją co się dzieje z nim, ze mną, z naszym ojcem.
- Zostaw go. - warknąłem.
- Obrońca uciśnionych? - ojciec przestał znęcać się nad moim bratem i podszedł bliżej mnie. Czułem puls na szyi, dłonie niemiłosiernie mi się spociły. Spoczywała na mnie odpowiedzialność za młodego, ale sam się bałem. Nasz ojciec był niebezpieczny w stanie trzeźwości, jak i wtedy, gdy balował przez kilka dni.
Nie minęła chwila, gdy pchnął mnie na ścianę, po której osunąłem się z bólu. Wciąż bolała mnie ręka po ostatniej bójce, a do tego nadwyrężony bark. Skuliłem się. A on wtedy podszedł i zafundował mi kopniaka w brzuch. Jednego, drugiego.. A potem był tylko śmiech i wiązanka wyzwisk pod adresem każdego z nas..

***

Okolica była spokojna, choć wydawało mi się, że aż za bardzo spokojna. Żadnej żywej duszy, która narobiłaby ty jakiegokolwiek hałasu. Stałam tutaj od przeszło pół godziny, a w tym czasie może cztery samochody zdążyły przejechać. Nie wspomnę o jednej starszej pani, która wzięła mnie za złodziejkę i chciała wezwać policję, ale grzecznie ją ubłagałam opowiadając jakąś historię z palca wyssaną.
Dom znajdujący się naprzeciwko był średniej wielkości, biały. Wyglądał na zadbany, bo jak mogłoby być inaczej z domem jednego z lepszych skoczków na świecie. Nie powinnam była tego robić, ale musiałam. Musiałam śledzić Prevca, gdyż zastanawiało mnie jego zachowanie, jak i obrażenia na jego ciele. Powiedział, że lubi ostry seks - dobre kłamstwo. Sama nie wpadłabym na coś takiego w tak krótkim czasie.
Miałam plan, że odczekam chwilę i w końcu zapukam do drzwi, lecz nabrałam wątpliwości. Nie znosił mnie od początku, a chciałam narazić mu się jeszcze bardziej? To nie było moim marzeniem, bo praca z upierdliwym i chamskim Prevcem była męcząca.
I nawet sama nie wiem, jak do tego doszło, ale nogi poniosły mnie na werandę. Ostrożnie zapukałam z nadzieją, że otworzy mi starsza, zadbana pani, która przedstawi się jako jego matka, a ja będę mogła z nią porozmawiać o jej synu. Jednak drzwi otworzył mi Peter, którego twarz wyrażała miliony emocji, jak jeszcze chyba nigdy.
Wyszedł na zewnątrz zamykając za sobą cicho drzwi.
- Czego chcesz? - syknął. - Skąd znasz mój adres?
- Chciałam... eeee... porozmawiać. - wyjąkałam.
- Spieprzaj stąd. - warknął. - Słyszysz mnie? Spieprzaj! - potrząsnął mnie za ramiona, po czym delikatnie pchnął. Był zły, a zarazem przybity. Nie zdążyłam zareagować, bo wszedł do środka. Ten człowiek był dla mnie zagadką, którą za wszelką cenę chciałam rozwiązać...

Od autorki:
Obiecałam, że kolejny będzie szybciej, więc jest :D
Następny w okolicach weekendu, może po.
Miłego czytania, buźka! ;*

9 komentarzy:

  1. O jeez dzieje się! Szkoda mi Peter`a. Dziwi mnie też dlaczego nic z tym nie robi. Przynajmniej teraz mi się wydaje że nic z tym nie robi. Smutam teraz, bo jak można bić własne dziecko? No, ale i tacy ludzie są na świecie
    Wracając do rozdziału, jest świetny. Nie spodziewałam się, że już teraz dowiemy się o co chodziło Peter`owi. Po za tym zaskoczyłaś mnie z tym
    Czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. o ja pierd***...
    Zaskoczyłaś mnie. To znaczy, ja się spodziewałam, że Peter ma te siniaki po jakiejś bójce, ale bardziej się spodziewałam czegoś... hmm... sama nie wiem... czegoś delikatniejszego...(?) nie wiem, czy to dobre określenie...
    Współczuję Peterowi, rodzice, którzy biją i poniżają własne dzieci, zarówno na trzeźwo, jak i po pijaku, to żadni rodzice. Nie dziwię się, że Prevc to ukrywa i nie chce tego nikomu powiedzieć. No, bo co? Bo słowa "przykro mi" tego nie rozwiążą. Zarówno Cene jak i Peter będą musieli stawić temu czoła sami, bo inaczej się nie da. A na pewno nie przysparza im odwagi fakt, że to rodzice i jednak ich kochają w jakiś pokrętny sposób.
    Czekam na dalszy rozwój akcji.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciebie powaliło!? W okolicach weekendu?!
    ...
    Nie każ mi tak dłuuuugo czekać, prooooszę :)
    Czemu drzwi nie otworzył młody Prevc? Bo kurde Peter okej, ale miałam nadzieje że będzie z nim źle i będzie się lała krew z nos, będzie ledwo żywy, czy coś... :D Wybacz no, ale wtedy może wygadałby się Julce, ona opatrzyłaby ich obojgu i coś powiedziała do rodziców... Bracia by się zebrali i przeprowadzili do Morgensternówny... ;)
    Ale nie. Lepiej komplikować sprawę (tak Peter, o tobie mowa) i nic się nie dowiedzieć, bo lepiej jest cierpieć. A tak być nie może, bo chłopaki na dłuższą metę tego nie wytrzymają. I fizycznie i psychicznie.
    Ja czekam na ten rozdział (który dodasz jutro) jak nie wiem <3 Bo Julia musi się dowiedzieć, wdrapać na drzewo i podejrzeć opatrywanego Cenego czy coś... No ale trzeba coś z tym zrobić. I wiem, że nie zawiadomią o tym trenera, aby nie robić Prevcowi kłopotów. I Peter musi, MUSI się wygadać. Julka chcąc nie chcąc jest lekarzem tak? No. A z lekarzem można gadać zawsze i o wszystkim. Poza tym zbytnio się przed nią nie ukryje, gdyż zaraz będzie kontuzja barku i będzie musiał pójść do Julii, albo zostanie za przeproszeniem udupiony na kilka miesięcy ...
    Także czekam bardzo bardzo <33 Weny!! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam! Nie przepadałam do tej pory za Prevcem, ale coś mnie tchnęło, by zajrzeć na Twojego bloga. Teraz mogę szczerze powiedzieć, że była to dobra decyzja. Bardzo ciekawa historia, aż nie mogę doczekać się następnych rozdziałów. Kto wie, może nawet bardziej zainteresuje się słoweńskimi skoczkami? Pozdrawiam :);*

    OdpowiedzUsuń
  5. O kurczę..
    Peter? Bity przez ojca? Bity przez matkę? Nieciekawa, przepełniona alkoholem sytuacja w domu? Tego nawet największy powieściopisarz by nie wymyślił..
    Czekam na kolejne i liczę, że Peter jakoś się otworzy przed swoimi kolegami, trenerem, kadrą..no i może Julią, której nie trawi. Ale jak to mówią: wróg może stać się miłością życia, a przyjaciel największym złem.

    Pozdrawiam i czekam na kolejny:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. O matko... Ja naprawdę zejdę z tego świata na przedwczesny zawał serca... Peter był bity przez rodziców? O.o Takich ludzi w ogóle nie można nazwać takim mianem. Zaskoczyłaś mnie, naprawdę. Wcale się nie dziwię, że Peter to wszystko ukrywał, nawet przed Julią.
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  8. DAFUQ?! O.o

    A jednak ktoś się znęca nad Prevcem, dobrze myślałam, tylko nigdy w życiu bym nie przypuszczała, że jego rodzice... Teraz to się zaczyna dziać...

    Myślę, że Julia dowie się prawdy o Peterze i pomoże jemu i jego bratu.

    Czekam na nexta. Pisz go szybko :)

    Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo weny :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Ej, ej ,ej. Moje wyobrażenia o idealnym domu Prevców legły w gruzach. Kto jak kto, ale u nich to bym się spodziewała raczej cieplutkiej rodzinnej atmosfery, tak jak w rzeczywistości,a tutaj tak pojechałaś po bandzie... W sumie mamy pewne wytłumaczenie dla Peterowego zachowania. Żal mi strasznie Cene, bo jego akurat lubię bardzo. Zobaczymy jak to będzie dalej. Może Julia coś poradzi?
    Pozdrawiam i czekam na kolejny :)
    PS A u mnie nareszcie jest prolog. Mogę liczyć, że wpadniesz?
    http://how-to-become-a-champion.blogspot.com/2015/04/wskazowka-na-dobry-poczatek-badz-gotow.html

    OdpowiedzUsuń