Brunetka nieśmiało uśmiechnęła się znad swojego różanego bukietu, gdy na nią zerknąłem. Kiedyś myślałem, że dzień mojego ślubu nigdy nie nadejdzie, potem, że Julia Morgenstern sprawi ten dzień kolejnym zwykłym dniem, który pozwoli mi na więcej w sprawie Cene, ale teraz wiem, że Julia Morgenstern zmieni moje życie na lepsze, że będzie przy mnie na zawsze - na dobre i złe, a ja nigdy nie pozwolę jej odejść. Można by pomyśleć, że pieprzę głupoty jak potłuczony, ale naprawdę zrozumiałem, że zależy mi na niej, kiedy przestała się odzywać, gdy wyjechała do Austrii i w kadrze krążyły plotki, że chce rzucić pracę. Słuchanie o tym nie należało do najprzyjemniejszych, a myśli całkowicie mnie pożerały, dlatego wsiadłem w pierwszy samolot i w kilka godzin byłem u niej. Najpierw błagałem Thomasa o wejście do środka, potem Julię o wybaczenie, a na sam koniec oświadczyłem się po raz drugi. Tylko, że tym razem były to cholernie szczere oświadczyny i byłem tego więcej niż pewien.
- Stresujesz się? - szepnęła dziewczyna, kiedy zobaczyła w oddali kapłana zbliżającego się do nas. - Bo ja tak, i to bardzo.
- Będzie dobrze. - odparłem, ściskając jej dłoń, na której widniał jeszcze pierścionek zaręczynowy. - Za jakieś - spojrzałem na zegarek na swoim nadgarstku - kilkadziesiąt minut ci przejdzie. - zaśmiałem się.
- Uważaj, żebym za kilkanaście minut nie zwiała. - powiedziała poważnie, a ja przestałem się śmiać. - Peter, jak ty się łatwo dajesz podejść. - zachichotała.
- Nie zrobiłabyś mi tego. - przymrużyłem oczy z przekonania. - Za bardzo mnie kochasz. - nachyliłem się i szepnąłem do jej ucha.
- I tu się niestety muszę zgodzić. - pokiwała z uznaniem głową. - Kocham cię. - wyszeptała tuż przy moich ustach. Ledwie zdążyłem musnąć jej wargi, a dobrze znane każdemu chrząknięcie przerwało chwilę przyjemności.
- Nacieszycie się sobą po ślubie. Teraz proszę zostawić pannę młodą w spokoju i opanować swoje zachcianki, panie Prevc. - ksiądz szeroko się do nas uśmiechnął. - Bierz dziewczynę pod rękę i chodź, bo jeszcze ci ucieknie. - odwrócił się do nas tyłem, co oznaczało, że za moment mamy udać się za nim.
- Nawet ksiądz wie, że ci ucieknę. - powiedziała.
- Nie ma szans, że gdziekolwiek cię wypuszczę. - odparłem poważnym tonem, na co Julia uśmiechnęła się delikatnie i ruszyliśmy przed ołtarz...
Od autorki:
Jestem całkowicie zadowolona z tego epilogu. Naprawdę ♥
Pomimo tego, że to koniec to jestem naprawdę szczęśliwa, że dotrwałam z tą historią do końca, bo czasami miałam już myśli o zawieszeniu bloga albo całkowicie brakowało mi chęci i weny do pisania.
W tym miejscu kieruję podziękowania właśnie do Was! Bez waszego wsparcia nie podołałabym temu opowiadaniu. Jesteście naprawdę wspaniałymi dobrymi duszkami, dziękuję, dziękuję, dziękuję.
Dziękuję za całkiem pokaźną liczbę obserwatorów, za rosnące (ciągle) statystyki, za każdy komentarz (nawet jeśli był spamem - to oznaczało, że zajrzeliście na bloga).. :)
Jestem tutaj: Jego spojrzenie - zapraszam!
Liczę na waszą obecność! ♥
Dzięki za wszystko jeszcze raz ♥
Kochana, z całego serca dziękuję Ci za to opowiadanie! <3
OdpowiedzUsuńKrótko mówiąc - jesteś cudowna! <3
Ojeejku, dziękuję ;*
UsuńSzkoda,że to już koniec ,ale wiadomo,że to co dobre kiedyś się kończy.
OdpowiedzUsuńOsobiście uważam ,że ten epilog jest wspaniały i oddaje bardzo dużo. Dobrze,że to się tak zakończyło. Wiedziałam,że do tego ślubu dojdzie,bo wiedziałam,że Prevc jednak też czuje coś do Julii .
Chciałam napisać,że czekam na kolejny ,ale kolejnego nie będzie,więc czekam na rozdziały na innych blogach. :)
Całe to opowiadanie było fenomenalne!
Z całego serca pozdrawiam i dziękuję ,że za tak bardzo dobrą lekturę . ❤
Buziaki.;*
Kolejnego nie będzie, nawet mi ciężko się z tym oswoić, ale oczywiście jest jeszcze Kłusek Story, więc zapraszam tam :)
UsuńDziękuję za te wszystkie miłe słowa ;*
Bardzo fajnie się skończyło. Już myślałam, że sad end będzie, ale nie.. I z tego się cieszę.
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz ;)
UsuńWiedzialam! Mi sie rowniez podoba Twoj epilog. Jest po prostu przeslodki i wzruszajacy. Ciezko mi bedzie rozstac sie z Twoim opowiadaniem. Bylo po prostu przecudne <3 i ciesze sie ze jednak ta wena calkiem cie nie opuscila i stworzylas tak przepiekna historie :*
OdpowiedzUsuńDziękuję! <3
UsuńMelduję się :)
OdpowiedzUsuńA jednak happy-end! No i bardzo dobrze :) Wiedziałam, że Peter się opamięta. Tworzą z Julią naprawdę zgraną parę. Ale nam się tutaj słodko zrobiło :)
Szkoda, że to już koniec, ale wszystko kiedyś musi mieć metę. Cieszę się, że mogłam ci towarzyszyć podczas tej historii. Masz ogromne serducho do pisania i to widać. Dziekuję za niezwykle przyjemną lekturę :)
Buziaki :**
Na koniec zawsze musi być słodko, przecież trzeba się wzorować na samym Disney'u! :D
UsuńDziękuję Ci za komentarz (ten, jak i każdy inny na tym blogu) oraz za te miłe słowa :*
Byłam, jestem i będę <3 Tylko, że nigdzie nie jestem już w stanie komentować :/ także jestem, ale się nie odzywam i tu i na Bartku i gdziekolwiek indziej ;p
OdpowiedzUsuńSzczerze, myślałam że nie zrobisz happy endu xD bo po tym co zrobiłaś u Johanna wiem, że jesteś do tego zdolna. ;) Ale dziękuję Ci za tego bloga, za to że są razem, za wszystko! Za nieogarniętego Morgena, za głupiego Petera, rzadko myślącą Julkę, za wszystko <3
Z chęcią napisałabym coś więcej, ale mam popsuty komputer i piszę z telefonu... Także dalej życzę weny ;)
Dziękuję! <3
UsuńJak to już koniec?!?!
OdpowiedzUsuńJestem niezadowolona.
Koniec czasami musi nadejść ;)
UsuńI mimo tego, że to już koniec - jestem zadowolona, a nawet bardzo.
OdpowiedzUsuńJestem przeszczęśliwa, że tak to właśnie zakończyłaś.
Miałam zawsze w serduchu nadzieję, że Peter mimo wszystko czuje coś do niej, że ten ich "układ" nie istnieje tylko ze względu na Cene. I jednak!
Hurra!
Mega ogromnie dziękuję ci (och, ten przykłady polski ;p) za to cudowne opowiadanie, za każde słowo, za każde zdanie. Stworzyłaś wspaniałą historię, która całkowicie mnie porwała swoją "innością". Bardzo dziękuję ci za możliwość czytania tego cudeńka.
Pozdrawiam bardzo serdecznie, ściskam ciepło :)
"Czytamy się" na Bartku? :)
Lilka.
A ja Ci mega ogromnie dziękuję za komentarz i wszystkie słowa. Naprawdę miło się czyta pochwały i cieszę się, że ten blog się komuś spodobał. :)
UsuńDziękuję za komentarz!
PS. oczywiście, że "czytamy się" na Bartku! Zapraszam serdecznie, wkrótce nowy rozdział ;p
Nie, kochana, to ja dziękuję Ci za to opowiadanie. Dostarczyło mi naprawdę wielu pozytywnych emocji, na każdy rozdział czekałam z niecierpliwością (zwłaszcza na te ostatnie). Historia była nietuzinkowa, postaci mimo, że nieidealne, to bardzo je polubiłam, szczególnie główną bohaterkę :)
OdpowiedzUsuńEpilog pozostawił niedosyt i na początku nie mogłam uwierzyć, że to już koniec. W sumie... wciąż nie wierzę. Ale z drugiej strony pozostawił pole do popisu dla wyobraźni i dlatego mi się podoba.
Fajnie tez, że napisałaś opowiadanie akurat o Peterze, mało jest blogów o nim (zdecydowanie za mało!), a wydaje mi się, że to wdzięczna postać do wszelkiego rodzaju opowieści, naprawdę ciekawie go przedstawiłaś. Sama zabieram się za pisanie o nim i muszę przyznać, że nieco mnie zainspirowałaś ;)
Pozdrawiam i życzę Ci kolejnych świetnych opowiadań! :D
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWybacz opóźnienie, ale byłam zbyt zajęta, aby zaglądać na bloggera, przepraszam :*
OdpowiedzUsuńCudowny epilog <3
Szkoda, że to koniec, ale wiadomo, że to co dobre, szybko się kończy :'(
Dziękuję, że publikowałaś to opowiadanie :*
Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo weny na inne opowiadania :*
nie byłam tu z Tobą od początku i strasznie żałuję. nadrobiłam dopiero kilka dni temu. i jedyne co mogę powiedzieć to: dziękuję! dziękuję a tą historię Petera, zmagającego się z niemałymi przeciwnościami losu w życiu. na całe szczęście pojawiła się w nim niejaka Julia i namieszała niemiłosiernie, oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. :)
OdpowiedzUsuńjeszcze raz dziękuję!