środa, 29 kwietnia 2015

siedem; zawsze trzeba zmienić zdanie..

Thomas leżał na kanapie w salonie, z jego ręki zwisał pilot, a on i tak wpatrywał się w biały sufit. Stałam przed kilkanaście minut w drzwiach, lecz potem w końcu weszłam do środka i zajęłam miejsce na fotelu, ciągle patrząc na brata, który łaskawie zauważył moją obecność.
- Chyba musimy porozmawiać braciszku. - przerwałam ciszę. Przewróciwszy oczyma, podniósł się do pozycji siedzącej i obrzucił mnie obojętnym spojrzeniem.
- Gdzie byłaś? Nie uważasz, że powinnaś mi chociaż esemesa napisać? - w jego głosie słychać było tę cholerną władczość i chęć bycia despotycznym kretynem.
- Nie uważasz, że mam już wystarczająco dużo lat, by nie pytać o zgodę na wszystko mojego starszego brata? - zapytałam z przekąsem. - I nie mam zamiaru rozmawiać o mnie, a o tobie.
- O mnie? - zaśmiał się. - Od kiedy moja osoba jest dla odpowiednim tematem do dyskusji?
- Od wtedy, gdy spotkałam się z Kristiną i Sabriną, a one dużo mi o tobie powiedziały.
- Czy ktoś cię prosił o wtrącanie się do moich spraw?
- Nie, nikt. - przyznałam. - Ale ty nie potrafiłeś pokazać jaj, więc ktoś musiał z nimi pogadać. Może gdybyś raczył choć skłamać, że to zrobiłeś to nie nasłuchałabym się o tobie tych wszystkich rzeczy.
- Nie wtrącaj się. - warknął. - To moje życie, a ty nie powinnaś się nim interesować.
- Wydaje mi się, że powinnam, bo sam nie umiesz sobie z tym wszystkim poradzić, mieszasz, komplikujesz, ranisz. Co się z tobą stało Thomas? Gdzie jest ten doby człowiek, który każdego dnia dziękował całemu światu za dobro i prosił o łaskę dla innych? Kiedy i jak ty się zmieniłeś? - zapytałam patrząc mu głęboko w oczy, które delikatnie się zaszkliły.
- Ja.... - zmieszał się. - Ja nie wiem. - zakrył twarz dłońmi. - Nie wiem. - powtórzył kręcąc głową.
- Dlaczego ze mną o tym nie rozmawiałeś? Przecież wiesz, że zawsze bym ci pomogła i doradziła. - dosiadłam się do brata i objęłam go ramieniem. - Co się takiego stało, że tak nagle odwaliła ci szajba i zmieniłeś się diametralnie o milion stopni? - zapytałam, lecz ten wzruszył ramionami. - Nie chcesz mówić teraz, okey. Ale obiecaj mi, że porozmawiamy o tym jak będziesz gotowy, co ty na to?
- Mam dość bycia dobrym Thomasem, który ma wielkie serce dla wszystkich. - powiedział. - Mam dość tego, że zawsze pomagam ludziom, a oni potem mają mnie głęboko gdzieś i nawet nie są w stanie zadzwonić i zapytać co u mnie. Nie potrafię już być dobrym duszkiem i pomocnikiem dla innych, bo mi nikt nie pomaga. Nikt nigdy nie zapyta czy potrzebuję pomocy, czy wszystko dobrze, czy mam co jeść i gdzie spać. Mam tego po prostu dość i denerwuje mnie fakt, że chcę się zmienić, ale wszystko dookoła pieprzę. - wpadł w jakiś słowotok, a ja ledwie co nadążałam za łączeniem wątków i stwierdzaniem faktów, które nieco mnie zdziwiły. Przecież mój brat od tak nie mógł stać się największym dupkiem pod słońcem. Od tego był Schlierenzauer, który pokazywał to nie raz. Mimowolnie zapytałam Thomasa czy sam wpadł na pomysł zmian, czy też ktoś mu upchał głupot do głowy. W duchu modliłam się, żeby to on sam na to wpadł, jednakże jak zwykle szło nie po mojej myśli. Gdy usłyszałam To Gregor już nie potrzebowałam więcej słów. Westchnęłam, opierając głowę o głowę Thomasa. - Przepraszam, ale nie mam ochoty na dalszą rozmowę. - powiedział. - Pójdę się przejść. - zakomunikował i nie zważając na mnie opartą o niego, po prostu wstał i nim zdążyłam coś powiedzieć to wyszedł. 
- Kłaki ci z tyłka powyrywam. - wycedziłam przez zęby, gdy na wyświetlaczu pojawił się kontakt Gregora, a obok niego zielona słuchawka, którą po chwili nacisnęłam.

****

- Jesteś najgorszą kreaturą i debilem jakiego kiedykolwiek dane mi było poznać. - powiedziałam do chłopaka na tak zwane dzień dobry i rzuciłam na wolne krzesło małą torebkę, po czym zajęłam drugie siedzenie. 
- Tak miłego powitania nie miałem od bardzo dawna. - zaśmiał się. - Mi również miło cię widzieć. Wyładniałaś, wiesz? Gdybym wiedział, że Słowenia tak cię zmieni to już dawno bym przeniósł się do Słoweńskiego Związku. - poruszał rytmicznie brwiami, a ja w tym momencie miałam ochotę złapać leżącą na stole łyżeczkę od jego latte i wydrapać mu nią gałki oczne.
- Daruj sobie Gregor. - odpowiedziałam. - Przyszłam z tobą porozmawiać i nie zamierzam tracić czasu na błahe i tanie żarciki. 
- O proszę. - zagwizdał. - Język też ci się wyostrzył. 
- Jakim prawem robisz Thomasowi wodę z mózgu? - zapytałam. Nie miałam chęci na odpowiedzenie czegoś odpowiedniego na jego słaby żarcik. - Jesteś jego przyjacielem, powinieneś mu pomagać, a nie mieszać mu w głowie i robić z niego kompletnego idiotę. 
- Ja mu mieszam w głowie? Kochanie on w końcu musi przejrzeć na oczy i zobaczyć, że świat nie jest łaskawy dla niego tak jak on dla świata. - kolejny raz pokazał zęby w swoim cynicznym uśmieszku. Przewróciłam oczyma, wbijając paznokcie w blat stolika. 
- Ty w ogóle wiesz co on zrobił? 
- Wiem, że przespał się z Kristiną, naobiecywał jej zamków za siedmioma lasami, a Sabrina przez niego poroniła. - wzruszył ramionami.
- I ty mówisz o tym tak spokojnie? 
- Przykro mi, ale nie mam fajerwerek, by dodać efekty specjalne. 
- Jesteś większym dupkiem niż się wydawało. - wstałam, zgarniając swoją torebkę. 
- Myślałaś o mnie? - zamruczał niczym głodny samiec alfa, ale szkoda, że samicy dla niego nigdzie nie widziałam. Zignorowałam jego pytanie, zignorowałam resztę słów, które zdążył wypowiedzieć i udałam się do wyjścia, w międzyczasie przerzuciłam przez głowę torebkę. Już miałam pchać drzwi, gdy rozdzwonił się mój telefon, więc wyciągnęłam go z kieszeni spodni i spojrzałam na wyświetlacz. 
- Tak? - powiedziałam pewnym tonem głosu, choć na moich ustach pojawił się uśmiech, gdy zobaczyłam kto do mnie dzwonił. 
- Jesteś zajęta? - zapytał chłopak, a ja odruchowo przygryzłam wargę. - Halo?
- Przepraszam, przechodziłam przez ulicę. - skłamałam. No tak, zamyślić się przy telefonie jest łatwo, a potem trzeba ściemniać. 
- Ktoś na ulicy składa zamówienia? - zapytał, a ja od razu spojrzałam na barmana obok i jakiegoś faceta, który składał zamówienia.
- Właśnie weszłam do kawiarni. - powiedziałam. 
- Kiedy wracasz? - odetchnęłam z ulgą, że to już koniec niewygodnych pytań. - Chciałem z tobą pogadać, a na telefon to raczej nie jest. 
- A to coś ważnego? 
- I tak i nie. 
- Więc mów. - powiedziałam. 
- Słuchaj... eee... czy twoja propozycja jest nadal aktualna? Wiesz chyba o co mi chodzi.
- Tak, wiem. I tak, nadal jest aktualna. 
- Ożenię się z tobą, Julia. - powiedział niepewnie. Zatkało mnie. On się rozłączył, ja stałam z telefonem przy uchu jeszcze z dobre kilka minut. Czy Peter Prevc właśnie przyjął moją propozycję? 

Od autorki:
1. Nie miałam weny co do tego rozdziału, więc wybaczcie mi wszelkie niedogodności.
2. Mała ilość wolnego czasu spowodowana organizowaniem majówki dlatego też troszkę późno dodaję rozdział. 
3. Przepraszam za tę okropną krótkość :(
Pozdrawiam i miłego czytania! ;* 

8 komentarzy:

  1. Wow... więc jednak to się stanie. Ciekawe, jak Julia i Peter poradzą sobie z tą sytuacją. I jakie będą reakcje innych na ten ślub? Bo to przecież niemałe trzęsienie ziemi. Poza tym, chyba Jurij coś czuje do Julii. No i czy faktycznie uda się wyrwać biednego Cene? Trzymam kciuki, że tak :)
    Co do Thomasa - nie mam słów... jak dorosły facet może dawać sobą tak manipulować przez jakiegoś młodszego debila (bo inaczej Gregora trudno nazwać)...
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział - tym bardziej, że pojawiło się wiele pytań, na które nie znamy jeszcze odpowiedzi. Trzymaj się ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. SERIO?! PETER?! Nie to, że nie chcę aby byli razem, bo chcę, no ale to tak troszkę dziwnie wyszło... Bo kurde no... Mam na myśli jedno powrównanie- Julka zmienia się w dawnego Thomasa (przez Petera)... Aby później nie zmieniła się tak jak Morgen na gorsze (za sprawą z któregoś idiotów -,- W szczególności Schlieriego ;_;) A Schlierenzauer to jakiś debil i co Julka mu tam nawciskała... No serio no... Brak słów...
    Świat idiotów ;)
    Czekam na dłuższy kolejny :* Miłej majówki i wenyyy!! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojej, ojej ojej *-* jednak Peter się zgodził, to dobrze, no bo Cene jest jednak teraz najważniejszy, żeby mógł się wyrwać z tej patoli. Byle tylko Peter i Julia tego nie żałowali, bo może być już za późno na zmiany...
    Gregor... nie mam słów do niego.

    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Przestan niewazne ze krotki. Jestem ciekawa co tez takiego wydarzylo sie w relacji Julii i Gregora. Chyba niezle musial ja zranic.
    A Peter wreszcie poszedl po rozum do glowy i przyjal jej propozycje. Brawo! Czekam na kolejna czesc jak zawsze ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Melduję się ^^
    Krótko, ale treściwie :) Wiedziałam, że Peter prędzej czy później się zgodzi na propozycję Julii. Ale to dobrze. Może coś w końcu się zmieni. Thomas... Jego zachowania może lepiej nie skomentuję, bo nie byłoby chyba czego... Gregor w sumie nie lepszy.
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie spodziewałam się, że Prevc przyjmie propozycję Julii, a tutaj proszę, jaka miła niespodzianka, jednak ją przyjął.

    Oj, chyba się źle dzieje w jego rodzinie... :(

    Gregor... -.-' Na sam widok jego imienia w tym opowiadaniu nóż otwiera mi się w kieszeni...

    Nie liczy się długość rozdziału, lecz jego jakość, a jest ona bardzo dobra, więc nie narzekaj :P

    Rozdział świetny, czekam na kolejny.

    Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo weny :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Cieszę się,że Peter przyjął w końcu propozycję Julii. :)
    Przynajmniej Cene nie będzie męczył się z patologicznymi rodzicami.
    A jeśli chodzi o Thomasa... Brak mi słów... On nie ma własnego rozumu ?
    Pozdrawiam i życzę dużo weny! ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj Peter, Peter... powiem ci, ze zamieszanie tu panuje nieziemskie. Ale pozytywnie oczywiście, to był komplement. Akcja w każdym rozdziale, i to jaka. Nie narzekałabym na objętość rozdziału gdy treść obfita i bogata.
    Gregor... ja nie wierzę, nie chce mi się wierzyć. Lubię go i serce mnie boli, gdy czytam takie słowa padające z jego ust. Uch, gnojek. (teraz serce boli jeszcze bardziej.)
    Do następnego!
    Pozdrawiam, Lilka :)
    niedorosla-milosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń